Z reguły nie czytam książek napisanych przez polskich autorów, jednak w tym wypadku coś mnie skusiło. Leżała na półce w bibliotece, świeżo oprawiona w folię. Nie myśląc wiele „porwałam” ją z regału i jeszcze tego samego dnia, a dokładnie godzinę później, na matematyce, zaczęłam czytać. Na początku, obszerność poszczególnych rozdziałów przeraziła mnie (drugi miał dokładnie 62 strony!), jednakże w książce Andrzeja Pilipiuka – Wampir z M-3, zakochałam się od drugiego wejrzenia (za pierwszym razem, kiedy czytałam zapowiedź tej powieści, nie miałam zamiaru po nią sięgnąć).
Książka rozpoczyna się od samobójstwa głównej bohaterki Gosi Brony, która dowiedziała się, że jej chłopak woli „bzyknąć” Mariolkę, a nie ją. Dziewczyna w przypływie emocji powiesiła się na pasku od szlafroka. Po paru miesiącach budzi się w trumnie w rodzinnym grobowcu. Nie myśląc wiele, ani o wyglądzie, ani o zapachu z ust (przypominam, że leżała w tej trumnie pół roku, a do tego była martwa), pognała tramwajem do domu. Chyba wiadomo jak ją powitano… albo nie. Po Zmierzchu i tym podobnych, ktoś może pomyśleć, że rodzina wampirzycy przywitała Gosię z otwartymi ramionami i łzami w oczach. A tu nie! Dubeltówka i granulowany czosnek to nie przelewki dla młodej nieumarłej. Na szczęście w ucieczce z „domu wariatów” pomógł jej wampir Marek wraz ze swoim fiacikiem.
Dalsza część książki jest utrzymana w humorystycznym humorze z czasów PRL-u. W niektórych momentach Pan Andrzej ośmiesza nawet słynną rodzinę Cullenów:
- Coollenowie? (…)
- Zasrani rzeźnicy!(…) Lepiej, żebyś nigdy ich nie spotkała. Wampiry sadyści! Wysysają nie ludzi, ale niewinne zwierzątka! Szczeniaki, kotki, jagniątka, sarenki… (…) Ohydni kłusownicy!
Dziewczyna aż się wzdrygnęła, słysząc o takim bestialstwie.
- A najgorszy z nich jest Edward. To on wymyślił to zwyrodnienie. I jeszcze na domiar złego, nazywa je… wegetarianizmem!
- Edwardem się nie przejmuj, przecież to idiota. Chłopak ma na oko z osiemnaście lat. Wymoczek z włoskami na żelu. Wygląda jak przedmiot westchnień głupich amerykańskich dziewuch z prowincji. (…) Od 1918 roku bez przerwy chodzi do szkoły. Zdawał maturę już kilkadziesiąt razy, i co? I nigdy nie zdał! W ogóle nie zaczął studiować! Przygłup.
Jak na polaka (oczywiście nie obrażam tutaj innych polskich autorów - szanuję waszą pracę, jednak o gustach się nie dyskutuje), Pan Pilipiuk spisał się znakomicie. Wampira z M-3 czyta się z ciągłym uśmiechem na twarzy. Owszem, nie ma w tu wielu wątków miłosnych, co ja ubóstwiam, jednak przeczytałam tę książkę bez jakiegokolwiek odczucia niedosytu. Polecam ją wszystkim fanom dobrego humoru, historii i oczywiście… wampirów!
Recenzja innej książki Pilipiuka "Kuzynki" (tom 1) >>KLIK<<
Tytuł: Wampir z M-3
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 330
Ocena: 6/6
O tak! Zgadzam się z tym co napisałaś. Świetna recenzja! :):)
OdpowiedzUsuńJa książkę odkryłam przypadkowo, ale bardzo mi się spodobała.
Również czytałam i też bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie czytasz książek Polaków. Niektóre są naprawdę ciekawe :) Ja nie czytam tylko romansideł i w większości obyczajówek.