„Piekło” jest kolejną książką, po jaką sięgnęłam ze względu na promocję. Bo kto by się oparł cenie 20 zł za całą, trzyczęściową serię? Tak więc sięgając po nią nie wiedziałam czego się spodziewać – nigdy nie czytałam harlequina. Harlequinowatego harlequina znaczy się, a ta książka jest dziełem trzech znanych autorek tego właśnie gatunku. Obawiałam się, że będzie to kolejna mdła opowieść ze schematem, który wiem, że często przejawia się w takich książkach? A może coś na skalę Ward czy Kenyon, których książki zwykłam nazywać paranormalnym harlequinem? Ale nie książka ta nie była ani jednym, ani drugim i zapewniła świetną zabawę.
Przedziwną rzeczą, która mnie całkowicie zaskoczyła, był fakt, iż każda z części serii o rodzinie Raintree jest napisana przez inną autorkę. Nie mam zielonego pojęcia jak wyglądała ich współpraca, chociaż z doświadczenia wiem, jak jak pisze się z inną osobą. Tu jednak wchodzi brak pomocy w pisaniu innych części! Jedynie ustalenie paru szczegółów... Ale cóż, widać im się udało.
Historia zaczyna się w momencie, gdy dranir (przywódca) rodu Raintree, a zarazem właściciel kasyna w Reno, obserwuje Lornę Clay na monitoringu i doszukuje się w którym momencie rudowłosa kobieta go oszukała. Gdy kobieta zostaje przyprowadzona do jego biura przez szefa ochrony, dranir, którego żywiołem jest ogień, ledwo go kontroluje. Kobieta za to wyczuwa jakąś dziwną energię i przede wszystkim strach – jak później odkrywa Dante (bo tak na imię ma właściciel kasyna o nazwie „Piekło”), kobieta obdarzona jest darem przewidywania liczb oraz silnym przeczuciem. I, tak jak mówiła jej intuicja, coś się wydarzyło – kasyno staje w płomieniach.
Dante ewakuuje wszystkich na zewnątrz, po czym, trzymając Lornę na mentalnej smyczy, przechodzi z nią przez ogień. Niestety tym razem żywioł nie jest mu posłuszny i kasyno zostaje zniszczone.
To Ansarowie, wrogi klan, który dwieście lat temu odniósł klęskę, znów próbuje zabić lud Deszczowego Drzewa.
Cała historia krąży wokół tego, że Dante zmusza Lornę do bycia mu posłuszną, poprzez wchodzenie w jej umysł i nakazywanie jej czegoś, a tym samym wyjaśnia jej wszystkie zasady panujące w jego świecie. Dzięki temu, że Lorna jest w tych sprawach nieobyta, poznajemy większość, ważnych do zrozumienia całości, rzeczy.
Książka kończy się na akcji, więc jest to podkreślenie o początku trzytomowej historii, która nie składa się z paru części o innej treści, a o jednolitości tekstu, nawet jeśli zmienia się główny bohater. Według mnie działa to na plus, bo w tym momencie, nawet jeśli wiem, że muszę przeczytać inną książkę, chcę sięgnąć po „Nawiedzonego” Lindy Winstead Jones i znalezienie w tamtej części tego, co odkrył Dante pod koniec i dowiedzenia się, w co wpakowała się Lorna.
Wątek romantyczny jest tu praktycznie poboczny. Bo niby przez całą książkę czuć to napięcie seksualne między Dante a Lorną, a jednak nie dochodzi do niczego oprócz jednego czy dwóch niezobowiązujących pocałunków. Dopiero pod koniec pojawia się clou, niestety ten, kto liczył na gorącą scenę, się przeliczył – scena opisana krótko i więcej erotyzmu zawierały ich rozmowy, aniżeli scena łóżkowa.
Sama nie wiem jak ocenić całość. Z jednej strony nie zachwyciła mnie – może po prostu zwykłe harlequiny nie są dla mnie – a z drugiej mocno zaciekawiła, bo wyobrażenie autorek o magicznych klanach jest takie... inne niż to, które dotychczas spotykałam. Nie ma tu ani wampirów, ani wilkołaków, ani innych paranormalnych stworów – są jedynie ludzie, którzy posiadają dary i są „napędzani” magią płynącą w ich żyłach.
Dlatego polecam tę książkę każdemu fanowi harlequinów, jak i tym, którzy lubią magię, szczyptę romantyki i trochę akcji, ale nie narzekają na brak scen erotycznych. I nie szukają niczego ambitnego - bowiem każdy może się jednak trochę zawieść na tej lekturze, jeśli szuka czegoś innego niż dobrego, paranormalnego harlequina.
Autor: Linda Howard
Tytuł: Piekło
Wydawnictwo: Mira (Harlequin)
Seria: Raintree (#1)
Ilość stron: 340
Ocena: 4,5/6
Ilość stron: 340
Ocena: 4,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz