„Ja, diablica” to książka różniąca się od tych, które czytałam do tej pory. Nie jest ani lepsza, ani gorsza. Po prostu inna.
Do tej pory nie miałam styczności z dziełami Katarzyny Bereniki Miszczuk, ale słyszałam o nich same pozytywne opinie. Książkę „Ja, diablica” przeglądałam kilka razy błądząc pomiędzy półkami w księgarni. Jednakże nie urzekła mnie ona od razu. Nie ukrywam, że wcale nie miałam zamiaru jej czytać, choć zwiastun śmiertelnie mnie bawi do tej pory.
Książkę gorąco polecała mi koleżanka. Zachwycała się nią do tego stopnia, że stwierdziłam, iż coś musi w niej być. Przeczytałam i nie żałuję, ponieważ ta lektura dostarczyła mi sporą dawkę radości.
Pewnej ciemnej nocy Wiktoria Biankowska, główna bohaterka powieści, która jest warszawską studentką, po imprezie w klubie Stodoła postanawia samotnie wrócić do domu. Jak się okazało był to bardzo głupi pomysł. Idąc przez ciemny park zostaje napadnięta i brutalnie zamordowana. Po śmierci trafia do piekła, a konkretnie do piekielnego „urzędu” w Los Diablos, gdzie otrzymuje wdzięczną posadę diablicy. Jej zadaniem jest targowanie się o dusze zmarłych, czyli potencjalnych nowych obywateli Piekła. Tam też poznaje niezwykle przystojnego i czarującego diabła imieniem Beleth, który od tej pory będzie jej opiekunem i konsultantem. Z czasem między bohaterami nawiąże się przyjaźń, która jednak nie zadowoli obydwóch stron…
Młoda diablica nie może pogodzić się ze swoją śmiercią. Mimo cudownych warunków życia jakie ma zapewnione w Los Diablos trudno jej rozstać się z życiem. Głównym powodem jest Piotruś- przystojny i romantyczny przyjaciel, który dalej wiedzie swój ziemski żywot. Przed śmiercią Wiktoria nie zdążyła wyznać mu swych uczuć, ale nie zamierza się poddawać. Dodatkowo niewiele pamięta z nocy, w której zginęła dlatego też pragnie rozwiązać zagadkę własnego morderstwa i znaleźć swojego oprawcę. Dzięki swym diabelskim mocom podróżuje pomiędzy piekielnym miastem Los Diablos a ziemską Warszawą.
W Los Diablos poznaje wiele barwnych postaci. Chociażby neurotyczna Śmierć, która zdaje się w ogóle nie istnieć, gadatliwą i humorzastą Kleopatrę (tak, chodzi o władczynię Egiptu :P) czy diabolicznego Azazela o niecnych planach.
Główna bohaterka przeżywa również niejedną szaloną przygodę. Boryka się z trudnymi decyzjami i nie raz musi stawić czoła przeciwnością losu. Będzie musiała wybrać między dwoma mężczyznami (Nie zdradzę Wam kogo wybierze Wiki, ale przyznam, że nie podoba mi się jej wybór).
Książka nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, ale bez wątpienia warta jest przeczytania. To oryginalna, pełna humoru lektura, od której momentami nie mogłam się oderwać. Niejednokrotnie podczas czytania głośno się śmiałam. Humor to wielka zaleta tej książki. Jest wiele zabawnych dialogów, porównań czy samych opisów wydarzeń.
Autorka w fantastyczny sposób opisuje postacie. Chociaż uważam, że niektórzy bohaterowie mogliby zostać lepiej wykreowani, jak na przykład postać Lucyfera, która właściwie jest bezbarwna. Czytając czułam lekki niedosyt, lecz Lucyfer nie jest główna postacią więc uczucie to towarzyszyło mi tylko przez moment.
Autorka „Ja, diablica” pisze lekkim językiem, który sprawia, że książkę czyta się z łatwością, czerpiąc przy tym samą przyjemność.
Pisarka miała ciekawy pomysł na fabułę, a szczególnie na sam wygląd piekła. Przyznam, że nie do końca mi się on podoba, ale doceniam pomysłowość i indywidualność. Książkę oceniłam 4/6 właśnie z tego powodu. Zdecydowanie wolę mroczną wizję piekła. W piekle wymyślonym przez pisarkę wszystko jest takie normalne-ziemskie. Nie jestem do tego przyzwyczajona czytając tego typu książki i dlatego niespecjalnie mnie to przekonuje. Zabrakło mi trochę tego mrocznego klimatu, podstępnych intryg czy prawdziwego czarnego charakteru , ale może brak tego sprawia, że książka jest na swój sposób magiczna.
Jeśli w wolne popołudnie lub wieczór najdzie Was ochota na jakąś zabawną lekturę, „Ja, diablica” jest odpowiednią propozycją. Gwarantuję, że podczas czytania tej książki uśmiech niejednokrotnie zagości na Waszej twarzy.
Tytuł: Ja, diablica
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Ja, diablica (#1)
Seria: Ja, diablica (#1)
Ilość stron: 416
Ocena: 4/6
Świetna recenzja uważam!
OdpowiedzUsuńKsiążkę również czytałam i mnie podobała się baaardzo! Ale rzeczywiście tak jak mówisz... jest trochę inna niż większość książek o podobnej tematyce.
Nie widziałam wcześniej zwiastuna... Jak mogłam?! Uwielbiam go <3
Dzięki :)
Również nie widziałam zwiastuna,a książka czeka u mnie na półce.Trafiła do mnie z wymianki na LC :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już jakiś czas temu: sam pomysł Piekła uważam za świetny, tak samo umieszczenie postaci historycznych i ogólnie całą fabułę. Jedynym mankamentem, który mi bardzo przeszkadzał, była sama Wiktoria i jej zachowanie w stosunku do Piotrusia. Irytujące było czytanie rozmyślań na jego temat- jakbym czytała pamiętnik zakochanej dwunastolatki.
OdpowiedzUsuńNiedługo wychodzi kontynuajca- "Ja, anielica"- którą z przyjemnością przeczytam i mam nadzieję, że nie będzie tam już Piotrusia ;)