31 paź 2011

Trzy metry nad niebem - Federico Moccia


Zwykle najpierw czyta się książkę, później dopiero ogląda jej ekranizację. Co jednak, jeśli najpierw obejrzy się film, a dopiero potem dowiaduje, iż powstał on na podstawie powieści? 
Tak też było z nami i książką „Trzy metry nad niebem” Mocci, o której ostatnio zrobiło się głośno na blogach. My tę książkę przeczytałyśmy już jakiś czas temu, jednak by napisać recenzję musiałyśmy raz jeszcze obejrzeć dwie ekranizacje i ochłonąć po wybyciu trzy metry nad niebo.

Szesnastoletnia Babi jest grzeczną, niewinną, dobrze wychowaną dziewczyną, świetną uczennicą i przykładną córką. Wiedzie monotonne życie, nie mając pojęcia jak bardzo zmieni je jedno, przypadkowe wydarzenie. 
Pewnego dnia poznaje Stepa - agresywnego, zarozumiałego chuligana, którego życie składa się z wyścigów motocyklowych, imprez, głupich żartów, ciągłych bijatyk, kłótni i ćwiczeń na siłowni.
Początkowo Babi nie chce mieć nic wspólnego z niebezpiecznym typem, którego drugim imieniem są kłopoty, lecz nie mija dużo czasu, a przystojny i tajemniczy Step oczarowuje ją.
Mimo iż skrajnie się od siebie różnią, zakochują się w sobie bez pamięci. 
Ciągłe przeciwności losu, burzliwy temperament Stepa i bezwzględny sprzeciw matki dziewczyny sprawiają, że można sądzić, iż ta miłość nie ma szans na przetrwanie. 
To uczucie nie tylko wywraca życie obojga do góry nogami, ale również w znacznym stopniu zmienia ich samych. Babi dojrzewa, staje się odważniejsza i bardziej otwarta na świat. Pozwala sobie na odrobinę szaleństwa i spontanicznego działa, zdobywając doświadczenie życiowe. Step natomiast łagodnieje. Okazuje się, że nie jest tylko porywczym twardzielem, ale skrywa w sobie wrażliwego faceta. W końcu decyduje się wyjawić Babi swój mroczny sekret, wyjaśniający jego agresywne zachowanie. 

„Trzy metry nad niebem” nie jest tylko wzruszającą opowieścią o trudnej miłości, która pokazuje, że czasem scenariusz naszego życia zmienia się zbyt szybko. To książka, która na przykładzie Babi, Stepa oraz ich przyjaciół ukazuje dzisiejsze problemy nastolatków: młodzieńczy bunt, ból dorastania, rozterki miłosne i kłopoty rodzinne. 

Nie jest to jednak ckliwa opowieść o sprawach sercowych czy słodka historia miłości z przeszkodami. Jest to powieść raczej słodko-gorzka. Prócz scen w której czytelnik mimowolnie się uśmiecha, czy nawet chichocze, nie brak wątków, które wzruszają, sprawiając, że po policzkach spływają łzy.
Historia Babi i Stepa ukazuje magię miłości i towarzyszące jej szczęście, to, jak człowiek pod wpływem uczucia nieświadomie się zmienia i to, jak nieprzewidywalne i często niesprawiedliwe potrafi być życie. 

Bohaterowie, których wykreował Federico Moccia są bardzo barwnymi postaciami. Autor nie skupił się tylko na głównych bohaterach, wiele uwagi poświęca również postaciom drugoplanowym, które momentami przesłaniały resztę. 

Wielkim jednak minusem jest zakończenie, które niby jest poruszające, ale... No właśnie "ale". Nie będę co prawda zdradzać, jak się kończy historia tej miłości - szczęśliwie, czy też nie, ale chyba mogę skrytykować to, jak zostało to przedstawione, prawda? Więc według mnie lepiej zostało to przedstawione w filmie. Tam, zaraz po - w pewnym sensie - kulminacyjnej scenie, dochodzi do zakończenia, tu zaś zostaje zakończony rozdział, a potem opisywanie na jednej, czy dwóch stronach tego, co działo się przez miesiące i bach, na jeden stronie streszczenie całego zakończenia. Tak się nie robi! Nie można prowadzić iluś set stron po to, by wszystko zamknąć w paru zdaniach. Owszem, autor mógł dać, że to się dzieje po miesiącach od tego wydarzenia, według mnie jednak mógł to ubrać w inne słowa. 

Choć wiele można zarzucić stylowi pisania Mocci, z czasem czytelnik przystosowuje się do niego i daje się porwać historii. I choć zwykle nie czytuję tego typu romansów, ten zabrał mnie na emocjonalny rollercoaster, mimo iż było tam strasznie dużo nieścisłości, pewne opisy były bezsensu, w innych zaś czegoś brakowało. 

Owszem, można by powiedzieć, że takich historii było już wiele - bogata, przykładna dziewczyna plus agresywny chłopak. Ale jeszcze nigdy nie było tego w takiej odsłonie. Młodszym spodobałaby się ta historia pełna romantyzmu, starszym przypomnienie, jak to jest patrzeć przez różowe okulary, gdy jest się zakochanym – nawet, jeśli wokół jest tyle nieciekawych sytuacji.

A TERAZ TROCHĘ O EKRANIZACJI/ACH:

Generalnie nie znoszę ekranizacji książek. Oglądam je z czystej ciekawości i zazwyczaj i tak się tylko wściekam, pytając sama siebie „Jak oni w ogóle mogli to pominąć?”, ale w tym wypadku było inaczej. I nie chodzi o to, że (co jest raczej rzadko spotykane) najpierw obejrzałam film, a później zagłębiłam się w stronice książki. 

„Trzy metry nad niebem” posiada obecnie dwie ekranizacje - włoską i hiszpańską.
Obie są naprawdę dobre, jak na filmy bazujące na powieści, co koniecznie trzeba zaznaczyć. 
Jednak wersja hiszpańska, moim skromnym zdaniem jest znacznie lepsza niż ta włoska. I niekoniecznie dlatego, że jest nowszej produkcji. 

Nie zaprzeczę też, że aktorzy odgrywający główne role mieli wpływ na moją ocenę. Moim zdaniem odegrali tam lepsze emocje, a sceny, które we włoskiej części bez przeczytania książki były bez sensu, zostały po prostu zmienione na takie, by ów sens posiadały. 

Jednak mimo wszystko, kiedy po przeczytaniu książki ponownie oglądałam jedną i druga ekranizację, to ta hiszpańska zrobiła na mnie większe wrażenie.

O KONTYNUACJI:

Co może trochę dziwić, Federrico Moccia napisał kontynuację „Trzech metrów nad niebem” pt.: „Tylko ciebie chcę”, która została wydana w Polsce, zekranizowana we Włoszech i jest na etapie nagrywania w Hiszpanii (czekamy do czerwca, moi drodzy!). Więc jeśli ktoś sięgnął już po historię Babi i Stepa, niech niezwłocznie ruszy po jej ciąg dalszy.

Alexandra & Maddie

Tytuł: Trzy metry nad niebem
Autor: Federico Moccia
Wydawnictwo: Muza
Seria: Trzy metry nad niebem (#1)
Ilość stron: 422
Ocena: 5,5/6

(ekranizacja Włoska)

(i Hiszpańska ♥)

5 komentarzy:

  1. Ja, niestety, mam tak bardzo często:) Oglądam coś, a dopiero potem dowiaduję się, że to "coś" ma swój literacki odpowiednik;P choć to nieprofesjonalne podejście, to jednak jeszcze nigdy nie wyszło na moją szkodę:) Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że to jedna z Waszych lepszych recenzji.
    strasznie narobiłyście mi apetytu na tę książkę.
    Nie ma jej w księgarniach, ale poszukam w bibliotekach. No po prostu muszę ją przeczytać.
    Bardzo fajna recenzja. No i tak chwalicie ekranizację, że z pewnością i na nia się skuszę :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ughh. Nigdzie nie mogę znaleźć tej książki. a KONIECZNIE muszę ją mieć w swojej bibliotece.
    Nie posiada jej ktoś (mogę odkupić *,*) albo nie wie, gdzie można ją dostać ? ( GG: 10452455)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wersji hiszpańskiej nie oglądałam, ale włoską i owszem - także brakowało mi w niej co najmniej kilku elementów z książki, no i w drugiej części było podobnie. Książki były jednak lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę! Chcę! Chcę tę książkę!
    Oh właśnie czegoś takiego szukałam.
    Dzięki dziewczyny ! ;)

    OdpowiedzUsuń