Wyobrażaliście sobie, co by było, gdyby Jezus nie zmartwychwstał? Gdyby wcześniej zszedł z krzyża i zabił swoich prześladowców? Cóż, nic nie byłoby takie samo – to pewne. Jacek Piekara stworzył alternatywny świat, który rządzi się własnymi prawami; w którym nie ma miejsce na miłosierdzie i należy o nim zapomnieć służąc Bogu.
Nadal nie wiem czy dobrze postąpiłam zaczynając „cykl inkwizytorski” od tejże części, bo choć jest ona chronologicznie pierwsza, zapewne lepszym wprowadzeniem do tego świata byłoby pierwej chwycenie za „Sługę Bożego”. Niemniej jednak, uważam tę książkę za dobry zakup.
„Płomień i Krzyż” to zbiór opowiadań osadzonych mniej więcej między średniowieczem a renesansem, na pierwszy rzut oka nie łączących się ze sobą. Z czasem jednak odkrywamy, że każde opowiada o głównym bohaterze dalszych (czy też wcześniejszych) części cyklu – Mordimerze Madderdinie.
Pierwsze opowiadanie jest o Pięknej Katarzynie, mieszkance Koblencji, która słynie ze swojej urody i uwodzicielskiej natury. Okazuje się być także umiejętną wiedźmą, pragnącą poznać sekrety Szachor Sefer, czarnej księgi magii. Następne zaś o Arnoldzie Löwefellu, Inkwizytorze wysłanym z misją odnalezienia małej dziewczynki, niezwykle ważnej dla Świętego Officjum. Przy okazji poznaje on chłopca obdarzonego niezwykłą mocą i postanawia go odwieźć do Akademii Inkwizytorium. Każde kolejne opowiadanie wiąże się bezpośrednio z Piękną Katarzyną i chłopcem, ale prowadzi nas przez nie inkwizytor Löwefell.
Ciężko mi lepiej wyjaśnić, o czym jest dokładnie książka, kiedy nie znam pozostałych części cyklu i nie wiem, co mogę zdradzić, gdyż mnie wszystko wydawało się zbyt wielkim spojlerem dla tejże recenzji. Pozostaje mi więc przejść do tego, co mnie zaskoczyło i co spodobało się w „Płomieniu i Krzyżu”.
Rzadko kiedy sięgam po książki, których akcja dzieje się w tamtych czasach. Po pierwsze, nigdy osobiście nie przepadałam za średniowieczem, do tego – cóż, jest to moja subiektywna opinia! - „Krzyżacy” pozostawili we mnie uraz do tej epoki. A jednak „Płomień i Krzyż” zawładnął moją duszą. Mimo stylizacji na język z tamtych czasów, czytało się to wyjątkowo dobrze i dodatkowo prawie nie odczuwało różnicy epok, choć wyraźnie była ona zaznaczona. Czytelnik został po prostu wciągnięty w tamte czasy.
Zaskoczyła mnie jeszcze znajomość autora z tym, co pisze. Nie łatwo przecież obsadzić powieść w czasach, których nie zna się „z pierwszej ręki”, a jednak Piekara w obszernych przypisach wyjaśnił wiele tamtejszych zwyczajów i tym podobnych. Znalazłam jednak niewielki minus – otóż wielokrotnie pojawiały się wstawki w języku łacińskim, które nijak nie były tłumaczone. Nie było nawet próby wyjaśnienia o czym mniej więcej było mówione. No i niestety moja nikła znajomość tegoż języka i cienki słownik nie podołały rozwikłaniu zagadki.
Piekara nie bał się jednak pokazywać średniowiecznej prawdy – że księża mieli kochanki, czy też kochanków, że byli wysoko postawieni, nie do końca zawsze pobożni, a do tego zazwyczaj obrzydliwie bogaci. Autor też wydaje się mieć tę samą teorię co ja. Że ludzie uwierzą we wszystko, co im się wmówi. Tu Jezus był bezlitosny, więc ludzie też tacy byli – co powodowało, że czasami nie wiedziało się, kto jest tym dobrym, a kto złym, zważywszy, że wychowani byli przez inne normy. Według mnie zaś, gdyby przed laty wmówiono im, że to Bóg jest zły, tłumy czciły by dziś Szatana. Jest to tylko moja – jako osoby niewierzącej teoria, więc liczę, że nikt nie poczuje urazy.
Tę książkę polecam więc prawie wszystkim. Tym, którzy umiłowali sobie średniowiecze, jak i tym, którzy go nienawidzili. Może, tak jak ja, tu odkryją piękno tamtej epoki? Odradzam ją jednak tym wierzącym, których rani inne spojrzenie na Kościół, czy też abstrakcje związane z wiarą, bo może ich ona urazić.
Autor: Jacek Piekara
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Seria: Cykl inkwizytorski (chronologicznie pierwsza, w praktyce... któraś, zależy pod jakim kątem)
Ilość stron: 344
Ocena: 6/6
Też rozpoczęłam cykl inkwizytorski od tej właśnie książki (kolejnych nadal nie czytałam, więc nie wiem czy dobrze zrobiłam). Wspominam ją miło, czytało się szybko; nie zawiera jakichś zawiłych intryg, czy skomplikowanej fabuły.
OdpowiedzUsuńMi też podoba się ukazywanie w tego typu książkach codziennej, a także często "ciemnej" strony życia w tamtych czasach.
Ciekawa jestem kolejnych części, z opinii znajomych spodziewam się czegoś jeszcze lepszego :)