Mieliście kiedyś tak, że przeczytaliście jakąś książkę w jeden dzień i następnego zastanawialiście się, czy naprawdę ją skończyliście? Ja tak miałam z „Mgłą”, kontynuacją „Snu”. To było dosłownie przełknięcie i zapomnienie o przegryzce między większymi książkami.
Janie powraca na łamy książki pani McMann jakby bez wstępu. Bach! I już na pierwszych stronach dowiadujemy się, że Janie i Cabel, współpracujący z policją, mają tym razem odnaleźć gwałcicieli w swojej szkole. A parę stron dalej kto jest tym gwałcicielem. Wszystko jest wyłożone na tacy, czytamy to tylko po to, by dowiedzieć się jak do tego wszystkiego doszli. Niczym w Colombo, tylko nudniej. Do tego związek dwójki głównych bohaterów wisi tak jakby na włosku. Janie odkrywa, że przez wchodzenie w sny innych musi ponieść konsekwencje – a Cabel przerażony owymi konsekwencjami i innymi niebezpieczeństwami czyhającymi wokół jego dziewczyny, odsuwa się od niej.
I znów, mimo iż historia jest całkiem ciekawa, konstrukcja po prostu leży. Jak już wspomniałam, nie było żadnego wstępu do drugiej części, tylko od razu, hm, akcja. Do tego pisane było zdaniami pojedynczymi i często pojawiały się powtórzenia imion, prawie tak, jakby autorka tylko to notowała, zazwyczaj nie odczytując uczuć. To plus daty i godziny akcji nie działały na korzyść książki. Naprawdę dziwię się, że ta seria osiągnęła miano bestsellera, bo nawet najciekawszy pomysł będzie cierpiał, jeśli książka źle będzie napisana.
Przykro mi, ale plusów, prócz tego, że książka ciekawa, nie mogę znaleźć. Po prostu nijak jej bronić się nie da. Nie była może tak koszmarnie zła, ale te minimalistyczne plusy przesłaniają gigantyczne minusy. Wiem, że niektórzy zaczną się ze mną sprzeczać, jednak jest to moja opinia i ja ich po prostu nie widzę. Jak wspomniałam w pierwszym akapicie, książka na jeden raz i to tak specyficznie, że po jej przeczytaniu i odłożeniu momentalnie o niej zapominałam.
Owszem, sięgnę po „Koniec”, ale tylko po to, by dowiedzieć się, jak to wszystko się... skończy. By dowiedzieć się czy „mgła” przesłoni już całkowicie oczy Janie i upewnić się, że Cabel zostanie z nią do „końca”.
Tytuł: MgłaWydawnictwo: Amber
Seria: Sen (#2)
Ilość stron: 256
Ocena: 2,5/6
To jest ten sam trailer, co przy pierwszej części wydłużony o okładkę z drugiej. A jednak oficjalny, wg strony pani McMann
Kurcze a ja byłam przekonana, że książka jest rewelacyjna a tu takie zaskoczenie. No cóż raczej nie będę jej usilnie szukać.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego rodzaju książkami, więc też nigdy nie miałam do czynienia z "Mgłą" oraz jej podobnymi. Wiele jednak słyszałam o tym tytule z recenzji innych. Cóż, dla mnie ta książka nie jest niczym ciekawym, jak widzę dla ciebie również nie. Hmmm... Ty przynajmniej spróbowałaś, Ja nawet na to nie miałam ochoty. ; )
OdpowiedzUsuńToday1.blog.onet.pl
Seria zbiera raczej kiepskie noty, także od Ciebie, więc sobie ją bez żalu odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Słyszałam o tej serii, ale nie jestem pewna, czy ją przeczytam. Może sięgnę po nią z ciekawości, jeśli znajdę u kogoś, ale nie będę specjalnie szukać ; )
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci za komentarz na http://zabojcze-recenzje.blogspot.com/, ale moim prawdziwym blogiem, w którego prowadzenie wkładam całe serce jest Today1.blog.onet.pl, na który Cię serdecznie zapraszam. Zakazane-recenzje były jedynie blogiem próbnym. ; )
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie części, mi tam się nawet spodobały, ale bez żadnych rewelacji. Zapraszam Cię na mój blog z recenzjami książek;) {centerbook.blog.onet.pl}
OdpowiedzUsuńNiestety książki nas czasem rozczarowują. Jednakże dzięki takim książkom lepiej wyrabiamy sobie gust. Przynajmniej moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://mojportret.blogspot.com/
Chciałam ją kupić, ale w końcu tego nie zrobiłam i chyba dobrze
OdpowiedzUsuńHmm, też miałam zamiar przeczytać, zresztą moja lista "do przeczytania" jest przeogromnie długa:) Często piszę na moim blogu po włosku tak dla przyjemności, bo uwielbiam ten język:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń