Szczerze mówiąc nie słyszałam wcześniej o tej powieści. Książkę „Zbieracz truskawek” autorstwa Moniki Feth w ukryciu, podczas lekcji czytała moja koleżanka z ławki. Bardzo ją chwaliła i gorąco zachęcała mnie do jej przeczytała. Pomyślałam - Co mi szkodzi? Generalnie rzadko sięgam po książki z gatunku kryminał czy thriller, ale od czasu do czasu można przeczytać coś innego niż zwykle, prawda?
Historia rozpoczyna się w momencie, kiedy pewne rodzeństwo, bawiąc się w lesie, znajduje martwą dziewczynę. Została ona brutalnie zgwałcona i zabita. Na ciele osiemnastolatki widnieją ślady po ciosach nożem. Ma obcięte włosy, oczy wpatrzone w niebo i zdziwioną minę. Cała okolica jest przerażona. Panika narasta, kiedy gnie kolejna dziewczyna. I następna, i znów kolejna. Wciąż nieuchwytny, psychopatyczny morderca nie spoczywa. Kiedy ginie przyjaciółka Jette, dziewczyna przysięga, że dowie się kto za tym stoi. Odnajdzie mordercę. A on… on chce tyko znaleźć dziewczynę, która będzie „Młoda. Piękna. I niewinna. To przede wszystkim. I na całym świecie tylko jemu przeznaczona.”
Wygląda na to, że koszmar dopiero się zaczyna…
Fabuła może i nie jest zachwycająca, ale książkę czytało się dobrze. Dużo barwnych opisów, które czasem wydawały mi się zbędne. Jednak skłamałabym mówiąc, że owe opisy nie działały na moją wyobraźnię. Historia raczej przewidywalna, więc nie oczekiwałam jakiegoś momentu zaskoczenia. Mimo to powieść wciągnęła mnie. Owszem, zdarzały się nudne fragmenty, lecz nadal chciałam skończyć książkę. Doczytać do końca. Przekonać się, o co właściwie chodziło.
Narracja prowadzona z perspektywy kilku bohaterów sprawiła, że powieść wydała mi się dużo ciekawsza niż chyba w rzeczywistości była. Sytuacje zostały opisane z punktu widzenia głównej bohaterki, jej matki, przyjaciółek, no i samego mordercy. Najbardziej podobały mi się fragmenty pisane od strony zbrodniarza. Miałam okazję lepiej go poznać, przyjrzeć się bohaterowi desperacko potrzebującemu miłości. Usiłowałam choć trochę zrozumieć jego motywy czy działania. Im bardziej poznawałam jego - bez wątpienia - chory umysł, tym bardziej ten psychopata napawał mnie lękiem. Zaskakujące do czego zdolny jest człowiek i jakie potrafią rodzić się myśli w jego głowie.
Na uwagę zasługuje również okładka książki. Uważam, że jest pomysłowa i bardzo ładna. Czerwień na czarnym tle od razu przykuwa uwagę.
Książka posiada swą kontynuację. Dalsze losy bohaterki możemy śledzić czytając „Malarz młodych dziewcząt”. Osobiście jeszcze nie zagłębiłam się w tej lekturze, ale bez wątpienia to zrobię. Chociażby z czystej ciekawości.
Polecam „Zbieracza truskawek” tym, którzy szukają książki na zabicie czasu. Jest to powieść zdecydowanie na jeden raz. Sympatyków kryminałów i thrillerów ostrzegam, by nie spodziewali się po tej książce trzymającej w napięciu akcji czy wielkiej tajemnicy, której śladem będzie można podążać czytając kolejne strony. Niemniej jednak warto przeczytać tę książkę.
Tytuł: Zbieracz truskawek
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 352
Ocena: 4,5/6
Co prawda jest to "fan made" ale bardzo ciekawy i całkiem niezły
Okładka rzeczywiście jest pomysłowa i oryginalna, co do samej książki sądząc po twej recenzji jest to lektura całkiem przyjemna, więc chętnie poznam ją osobiście.
OdpowiedzUsuńOkładka pasuje do tytułu i w ogóle, recenzja jak zwykle cudowna. Bardzo dziękuje Wam za poświęcanie czasu na pisanie tych recenzji.
OdpowiedzUsuńKotek900
W sumie nie czytam takich książek, ale Twoja recenzja mnie zaciekawiła. Na pewno niedługo ją przeczytam! Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Raczej jestem miłośnikiem kryminałów, a jeśli nie ma napięcia, to dłuży mi się czas. raczej nie skorzystam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chciałam przeczytać tę książkę, ale właśnie spodziewałam się bardzo zaskakującego zakończenia, trzymającej w napięciu akcji, więc nieco ostudziłaś moje zapędy:) Niemniej jednak, jeszcze jej nie skreślam.
OdpowiedzUsuń