Bywa tak, że głód książkowy dopada nas w najmniej odpowiednich momentach. Tak też się stało i ze mną, gdy robiąc z mamą zakupy w Biedronce poczułam przemożną chęć przeczytania CZEGOŚ. Niestety, etykiety z produktów zajęły mnie tylko na chwilę, więc zdenerwowana marudziłam jak kotka podczas rui.
I wtem, niczym w tandetnych, hollywoodzkich filmach moim oczom ukazała się Biedronkowa Biblioteczka. "Książki za jedyne 9,99 zł!". Serio, przez chwilę nawet zdawało mi się, że zza niej wyziera jasne, oszałamiające światło, które całym swym blaskiem wołało "weź mnie". Sięgnęłam po najbardziej chwytliwy tytuł, który w moim przypadku brzmiał "Weź moją duszę" Yrsy Sigurdardottir w przełożeniu Jacka Godka. Cóż, światło wrzeszczące "weź" pomyliło się tylko ociupinkę.
Opierając swój tyłek o metalową klatkę odwróciłam książkę, czytając opis:
"W luksusowym hotelu spa, urządzonym na odrestaurowanej, starej farmie, dochodzi do dwóch bestialskich morderstw. Właściciel hotelu, Jonas i jego nowi pracownicy utrzymują, że to miejsce przeklęte i nawiedzane przez duchy. Poszlaki wskazują, że w morderstwa prawdopodobnie zamieszany jest Jonas. Thora zostaje adwokatem i włącza się do policyjnego śledztwa. Krok po kroku odkrywa ponure tajemnice z przeszłości. Z pokrytych kurzem zdjęć i dokumentów, należących do poprzednich właścicieli, wyłania sie historia chorej zazdrości i okrutnej zbrodni."
Kryminał. Bomba.
Otwierając książkę i zaczynając czytać, wciąż żyłam w nieświadomości, jak bardzo mnie ona wciągnie.
Luty, 1945 roku.
Nieznany mężczyzna prowadzi ciężarówkę w towarzystwie małej dziewczynki. Przemarznięta do szpiku kości siedzi obok niego, wyraźnie się go obawiając. Zmierzają do bliżej nieokreślonego miejsca. Podczas drogi spotykają wojskowy samochód. Mężczyzna, lekko zdenerwowany, każe schować się dziecku, które robi to bez wahania. Już wcześniej kazał mu się podobnie zachowywać.
W końcu dojeżdżają do jakichś zabudowań. Do domu małej.
Kristin, bo tak ma na imię dziewczynka, ściska w kieszeni list, który dała jej matka, wyraźnie zaznaczając, że nie może go dać temu mężczyźnie. Kierowca każe jej wysiąść i zaczyna ją dokądś prowadzić. Wmawia jej, że pójdzie zaraz do mamy. Gdy dziecko wypytuje, gdzie ona jest dostaje niejasną odpowiedz. "U Pana Boga (…) Umarła. Wtedy człowiek idzie do Boga". Kristin ma tylko cztery lata. To za mało, by zrozumieć. Dopytuje, czy Bóg jest dobry. I mimo, że jest bardzo mała czuje, że coś jest nie tak. Jest przerażona.
Mężczyzna znajduje to, czego szukał. Ziemną komórkę. Otwiera ją i wsadza do środka dziecko, każąc się modlić. Zamyka klapę, zostawiając samotną dziewczynkę.
A Kristin zaczyna odmawiać modlitwę.
Czerwiec, 2006 roku, nadmorskie wybrzeże. Islandia.
Akcja przenosi się do biura prawniczki Thory, która będąc rozwódką, samotnie wychowuje dwójkę dzieci. Dostaje ona zlecenie od Jonasa – klienta, któremu już wcześniej doradzała w kwestiach jego posesji. Prosi ją, by przyjechała do jego pensjonatu, prowadzonego w stylu New Age. Jonas zarzuca, że poprzedni właściciele, od których za pomocą Thory wykupił dwie posesje, nie poinformowali go o ukrytych wadach. Próbuje przekonać sceptyczną do wszelkich anormalności prawniczkę, iż jego ziemie są nawiedzane przez duchy.
Thora przyjeżdża do ezoterycznego pensjonatu, w którym roi się od odstających od normalności rzeczy. Dowiaduje się, że odbywają się tam seanse spirytystyczne, bioenergoterapie, turyści korzystają z rad seksuologa, masaży kamieniami, oraz piją różnorakie ziołowe herbatki. A do tego wszystkiego dochodzą legendy, w które wierzą wszyscy mieszkańcy. Mroczne opowiastki, jakoby hotel i cała okolica była przeklęta, czego dowodem jest choćby conocny płacz dziecka, słyszalny przez ludność.
Thora ma za zadanie znaleźć prawny błąd sprzedaży posesji, gdyż niesława miejsca odstrasza potencjalnych klientów.
Wszystko się zmienia, gdy na plaży zostaje znaleziona denatka, która okazuje się pracownicą i kochanką Jonasa. Wszystko skrywa aura tajemniczości, a Thora coraz bardziej angażuje się w pracę, niekoniecznie prawniczą.
Gdy wydaje się, że nic dziwnego już się nie stanie, znaleziony zostaje jeszcze jeden martwy człowiek.
Głównym podejrzanym zostaje Jonas, który wydaje się mieć powiązania z obiema zbrodniami.
Thora, oraz jej przyjaciel Matthew, zaczynają prowadzić własne dochodzenie, zaczynając interesować się historią domostw, legendami i tym, czym nie powinni.
Książka ta zawiera w sobie sieć pełną intryg, choć trzeba ją czytać ze skupieniem. Przewijają się motywy kłótni rodzinnych, które ciągną się na przestrzeni lat, kazirodztwa i paranormalności.
Atmosfera jest systematycznie podkręcana, a przyjemność w czytaniu tej książki odnajdzie nie tylko fan kryminałów.
Nie mam zielonego pojęcia, jak zostałam przetransportowana do domu, gdzie z zainteresowaniem kończyłam czytać "Weź moją duszę", ale wiem jedno – częściej będę spoglądać przychylnym okiem na "biedronkowe książki".
OGÓŁEM
Pomysł i wykonanie:
Wplątanie duchów i nierealnych zdarzeń w tak przyziemne zbrodnie okazało się strzałem w dziesiątkę. Styl Yrsy także jest dość prosty w zrozumieniu, choć - jak wspominałam wyżej - trzeba się skupiać przy czytaniu tejże książki. Jak to w kryminałach bywa – każdy szczegół ma znaczenie, a imiona bohaterów oraz nazwy miejsc są trudne do zapamiętania.
Okładka:
Przypomina mi to studnię, albo ziemną piwniczkę – tę, w której umarła Kristin. I mimo, że nie ocenia się książki po okładce, to ta nadaje charakter całemu dziełu.
Plusy:
- sprawnie przeprowadzona akcja,
- realistycznie utworzone postacie,
- zgodność faktów,
- wplątanie w całą akcję istot paranormalnych,
- atmosfera mroku i melancholii, która towarzyszy nam do ostatniej strony książki.
Minusy:
- trudne do zapamiętania nazwy, choć nie przeszkadzało to tak bardzo w odbiorze,
- przewidywalność niektórych sytuacji.
Tytuł: Weź moją duszę
Autor: Yrsa Sigurdardottir
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 400
Ocena: 5,5/6
Czytałam i bardzo mi się podobała - a ten początek z malutką dziewczynką dosłownie zmroził mi krew w żyłach...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, ta książka wydaję się być świetna. Chciałbym ją przeczytać. Lubię takie klimaty- tajemnice, morderstwa, duchy... Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale brzmi zachęcająca. Chętnie kiedyś ją przeczytam. Co do "biedronkowych promocji", są to czasami okazje na kupienie fajnej, taniej książki :)
OdpowiedzUsuńNo i jak tu przejść obojętnie obok takiej okazji?
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię, a jutro pędzę do Biedronki, może i mi się uda coś upolować ;)
Nie ma jej w Biedronce ;( Sama poszłam ją kupić, bo bardzo mnie zaciekawiła. Teraz jest na mojej priorytetowej liście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ależ wysoka ocena ! I to okładka...jak z The Ring ! Poszukam jej więc XD
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie wpadłam na to, żeby kupić książkę w Biedronce. Pewnie to ze względu na tak niską cenę, przez którą założyłam, że tamtejsza biblioteczka jest beznadziejna. A tu miła niespodzianka... Jeśli natrafię kiedykolwiek na tę właśnie pozycję, to może pokuszę się o zakup :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest świetna! Czytałem z zapartym tchem! A na Allegro można kupić bardzo tanio:)
OdpowiedzUsuń