Chodzący za dnia wampir-dżentelmen i najpotężniejsza czarownica jaka do tej pory się urodziła. Związek niemożliwy? Ależ nie! Wszystko jest możliwe, gdy wkręci się do tego prawdziwa miłość. Nie potrzeba ciągłych zapewnień, że się kocha drugą osobę. Po co od razu pakować się do łóżka? Wystarczą wspólne kolacje z dodatkiem minimum trzech butelek najlepszego i najstarszego wina, idealny temat do rozmowy a Amorek z pewnością nie dopuści do rozstania tych dwóch osób.
Wydawałoby się, że Księga wszystkich dusz to thriller bądź powieść przygodowa. Więcej, ja uważałam tak samo, aż do przeczytania pierwszego rozdziału! Wspaniała hybryda wciągnęła mnie tak mocno, że nawet nie zauważyłam, że do końca zostało mi tylko kilka kartek. Wprawdzie zakończenie nie zadowala (jak można „uciąć” historię w środku akcji?!), książka o dziwo niezmiernie mi się spodobała.
Który mężczyzna, a tym bardziej wampir, oparłby się zaproszeniu przez kobietę do łóżka? Matthew Clairmont potrafi. Co więcej, dodał, że mają z Dianą jeszcze czas, że nie muszą się spieszyć. Idealny wampir? A skądże! Miłośnik krwi naładowanej adrenaliną (oczywiście nie swojej), pedant jakich mało, zwolennik antyków oraz niezwykłej sławy naukowiec. Zainteresowania? Wszelkiego rodzaju wino oraz Ashmole 782 - tajemnicza księga, w której zawarte jest wszystko o czterech rasach zamieszkujących Ziemię: wampirach, demonach, czarownicach i, oczywiście, ludziach. Matt walczy jak lew żeby zdobyć Księgę już od przeszło 150 lat, aż wreszcie trafia na Dianę. Kobieta, jak z pomocą czarodziejskiej różdżki, odnajduje stary manuskrypt poszukiwany przez wszystkich paranormali na świecie.
Diana Bishop, czarownica o jądrowym i mitochondrialnym DNA jakim nie może się poszczycić każdy, jest historyczką (czasami też histeryczką, ale to rzadziej), która szczególnie upodobała sobie alchemię. Przez śmierć rodziców przestała używać magii, albo inaczej: wydawało jej się, że nie korzysta ze swoich magicznych zdolności. Wystarczyło jednak kilka spotkań z Matthew żeby dowiedzieć się, że jest kłamczuchą jakich mało. Oszukiwała samą siebie, że czarując maksimum pięć razy do roku to nic, a wyczuwanie innych gatunków to samoistny talent.
Według wydawnictwa (może to ci od reklamy?) Księga wszystkich dusz łączy w sobie: miłość wielką i nieziemską Zmierzchu, magię Harrego Pottera, tajemnicę, nastrój i piękno opowieści Cienia wiatru oraz suspens, przygodę i poszukiwanie wielkiego sekretu historii Kodu Leonarda da Vinci.
Wielka i nieziemska miłość? W Zmierzchu? Gdzie?! A tym bardziej w powieści pani Harkness? Wampirowi zajmuje mnóstwo czasu zanim połapie się w swoich uczuciach. A Diana? Z nią jest jeszcze gorzej niż z przystojnym panem naukowcem. Owszem Matthew i Diana niby nie mogą być razem przez obowiązujące prawa, ale ten wątek pojawia się dopiero w końcówce. Muszę jednak przyznać, że motyw miłosny został bardzo dobrze wprowadzony. Nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia jak w wielu innych książkach, ale stopniowe zakochiwanie się w osobie, którą z reguły powinno się nienawidzić i gardzić nią.
Niewątpliwym minusem Księgi są naukowe opisy. Może znajdą się ludzie, których interesuje biochemia (ale z pewnością nie są zainteresowani tą książką). Następną wadą jest słaba kreacja postaci drugoplanowych - praktycznie giną wśród Matthew i Diany. Przykładem jest Ysabeau - „matka” wampira. Wspaniała osoba, mimo iż według niektórych jest złą do szpiku kości rasistką. Postać ta wreszcie pokazuje jakie są wampiry, a nie to co narzuca nam pani Meyer w swojej sadze.
Niejeden maniak historii nauki znajdzie tutaj coś dla siebie. Męczące mnie opisy wyników badań DNA mogą przecież być dla kogoś ciekawe i pouczające. Młodych amatorów alchemii książka zachwyci (czyt. mnie), romantycy natomiast będą chcieli czegoś więcej, a fani Dana Browna zawiodą się. Wbrew pozorom nie ma w powieści prawie żadnych związków z Kodem Leonarda da Vinci.
Autor: Deborah Harkness
Wydawnictwo: Amber
Seria: Księga wszystkich dusz (#1)
Seria: Księga wszystkich dusz (#1)
Ilość stron: 448
Ocena: 5/6
Świetna recenzja. Z wielką chęcią przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Zgadzam się z Pawłem. Recenzja świetna, więc chętnie zabiorę się za książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetna recenzja! Muszę przeczytać książkę, bo leży u mnie na półce już od kilku tygodni. ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja brzmi bardzo ciekawie, więc myślę, że się skuszę ;>
OdpowiedzUsuńMam zaszczyt poinformować, że zostałaś nominowana do nagrody One Lovely Blog Award na http://miasto-recenzji.blogspot.com/. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWidziałam tą książkę w księgarni oraz jej drugą część i dość długo zastanawiałam się nad jej kupnem. Nie byłam przekonana, ale Twoja recenzja utwierdziła mnie w tym, że warto. Zaraz lecę do księgarni ;)
OdpowiedzUsuńWitam . ja znalazlam ta recenzje po przeczytaniu 4 tomow i... zakochalam sie w tej historii polecam z calego serca
OdpowiedzUsuń