Ostatnio dość modny jest motyw utopii, idealnych światów, o mocnych podłożach, które mało co potrafi zniszczyć. Czy ktoś się jednak zastanawiał, jaka książka przedstawia najgorszy z owych światów? Mnie wydaje się iż jest to Orwellowski „Rok 1984”. A dlaczego? Gdyż momentami prawie wierzyłam, że to naprawdę się działo. Dlatego, że taki świat jest bardzo prawdopodobny.
Winston Smith mieszka w Londynie, sercu Oceanii, ledwie pamiętając czasy, kiedy Wielki Brat nie obserwował każdego kroku swoich obywateli z wielkich afiszy, czy teleekranów. Z jakiejś jednak przyczyny coraz częściej myśli o tym, że Partia robi ludziom pranie z mózgu; zaciera fakty, zmienia je, inwigiluje w praktycznie każdej części życia człowieka.
To właśnie jest problem Winstona, w końcu jak ukryć fakt zgubnych myśli przed Policją? Jak nie trafić do Ministerstwa Miłości, które z pewnością niszczy osoby plamiące idealny świat Partii?
Drugim zaś jest fakt, iż nienawidzi pewnej młodej dziewczyny, podświadomie o niej marząc. Gdy potem zostają kochankami, muszą uważać; Partia z pewnością siedzi im na ogonie, zwłaszcza, że jako Partyjni łamią wiele przepisów – i dochodzą do tego, jak działa system.
Więcej nie umiem opowiedzieć o tej książce, czy też jej fabule, nie zdradzając niektórych faktów, gdyż zbyt mnie porwała. Jak wspomniałam w pierwszym akapicie, momentami zapominałam, iż to fikcja literacka. Świat, choć przerażający, wydawał się realny i namacalny. Założenia owej utopii pewnie powstały na działaniach komunistów, a Ministerstwo Miłości kojarzyło mi się z filmem z Jandą „Przesłuchanie” (który to film powstał dalece po książce, jednak oparty był na rzeczywistości). Czyżby to właśnie było najbardziej w tym przerażające? Niedokładnie sam świat, a to, iż coś wielce podobnego klarowało się kiedyś na świecie? Tak myślę.
O błędach książki trudno powiedzieć. A właściwie się nie da, bo została wydana w tylu różnych nakładach, iż byłoby to zgubne. Zaś fabularnych błędów jako takich nie zauważyłam. Jedynym mankamentem w całości były niektóre niezrozumiałe zachowania. Takich jednak było niewiele.
Czy więc polecam „Rok 1984”? Jeśli jeszcze nie czytaliście tego dzieła Orwella, radzę wam jak najszybciej nadrobić braki. Nawet jeśli człowiek nie przepada za thrillerami, utopiami, czy książkami historycznymi, powinien przeczytać tę lekturę. Choć robi pranie mózgu, prawie jak Partia mieszkańcom Oceanii, jest to niezapomniana opowieść o bezsilnej walce z systemem, którego nie da się złamać. Przestrzega. Uczy. Przeraża.
WOJNA TO POKÓJ
WOLNOŚĆ TO NIEWOLA
IGNORANCJA TO SIŁA
(przepraszam za to, że nie oddałam klimatu książki. Przepraszam, za to, iż jest to mierna namiastka recenzji. Mam jednak nadzieję, iż kogoś zachęci do lektury)
Tytuł: Rok 1984
Autor: George Orwell
Ilość stron: ok. 300
Ocena: 6/6
Mnie nie musi zachęcać, bo już dawno doceniłam Orwella i jego prozę:)A Rok 1984 uwielbiam za to, że to niesamowicie ponadczasowa książka, i, niestety, w jakiś sposób aktualna i adekwatna do naszych czasów (choć na pewno nie w takim wymiarze, jak to ma miejsce w samej książce). A tak poza tym, to nie ma co narzekać na recenzję, bardzo dobra:) i zachęca, serio :D Pozdr.;*
OdpowiedzUsuńRok 1984 znajduję się na mojej liście lektur obowiązkowych a Ty jeszcze bardziej zachęciłaś mnie do jego przeczytania:)
OdpowiedzUsuńDo tej pory z książek Orwella czytałam jedynie "Folwark zwierzęcy", ale myślę, że po "Rok 1984" kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie jestem zainteresowana taką tematyką... przynajmniej na razie ;-)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko,niezbyt mnie ta książka zainteresowała.. Nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy mi się spodoba, ale uważam tę książkę za jedną z tych, których nieznajomość to prawie wstyd, więc na pewno się na nią zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńmuszę sięgnąć po tą książkę wszyscy ją polecają zapraszam na mój blog
OdpowiedzUsuń