2 mar 2012

Igrzyska Śmierci - Suzanne Collins

Choć książka stała na mej półce chyba dwa lata, dopiero ostatnio po nią sięgnęłam. Nie wiem dlaczego, być może znów bałam się, że mnie zawiedzie, a może zawsze było coś innego... w każdym razie fakt, że w tym miesiącu wyjdzie film na podstawie tej powieści „przymusił” mnie w końcu do sięgnięcia po nią. I żałuję, że tak późno się za nią zabrałam, bo jest to jedna z najlepszych książek młodzieżowych, jakie przyszło mi czytać. 

Na zgliszczach Ameryki powstało państwo Panem składające się z dwunastu (niegdyś trzynastu) dystryktów rządzonych przez stolicę – Kapitol. Po stłumieniu buntów stolica podjęła decyzję, że co rok będzie przypominać ludności, żeby nie próbowała ponownie wzniecać protestów. W tym celu, co rok odbywają się Głodowe Igrzyska w których bierze udział chłopak i dziewczyna z przedziału wiekowego 12 – 18 z każdego dystryktu. Ich zadaniem jest przeżyć. Przeżyć i pozabijać całą resztę młodzieży znajdującą się na arenie. Kto przeżyje ostatni, ten wygrywa. 

Katniss Everdeen musi wyżywiać swoją rodzinę po śmierci ojca; swoją dwunastoletnią siostrę i bezrobotną matkę. W tym celu codziennie łamie zakaz wchodzenia do lasu i z przyjacielem Gale'em poluje na każdego rodzaju zwierzęta, które nadają się do jedzenia. 
Nie raz marzą o tym, by uciec w siną dal. Prawda jest jednak taka, że nie mają gdzie uciec. Nawet poza murami dwunastego dystryktu nie znaleźliby lepszego życia. 
Nadchodzi czas dożynek i wybierania dwójki startującej w Igrzyskach. Podczas losowania zostaje wytypowana siostra Katniss – Prim. Jej starsza siostra rzuca się jednak i zgłasza się na jej miejsce. Przez to staje wraz z kolegą z rocznika – Peetą Mellarkiem na arenie; naprzeciw dwudziestu dwóch osób z innych dystryktów rządnych ich krwi. 

Książka Suzanne Collins opowiada o strachu i woli przeżycia. Przedstawiona tam zostaje historia ubogiej Katniss – zaradnej, pewnej siebie i nieufnej dziewczyny, która na arenie musi zmierzyć się z tym, co towarzyszyło jej całe życie, tylko zwielokrotnienie. Z głodem, samotnością, strachem i wolą walki o życie. Jednocześnie Peeta deklaruje do niej swoją miłość przed całym Panem – odnosi się do tego nie ufnie, wierzy, że chłopak zrobił to tylko po to, by zdobyć więcej sponsorów, którzy wspomogliby go w kryzysie. Jednak uczucie Peety jest prawdziwe i dlatego świadomość, że w którymś momencie będą musieli stanąć do walki ze sobą nie jest łatwa. 

Wydawało mi się, że „Igrzyska Śmierci” w większej mierze będą romansem. Prawda jest taka, że to miłość Katniss do swojej rodziny przeważa w tej opowieści. Dziewczyna nie jest – a przynajmniej tego sobie nie uzmysławia – że oddaje uczucia Peety, chce tylko przeżyć i wrócić do domu. A sam chłopak, choć niby główny bohater, pojawia się dopiero w trzeciej części tego tomu. 

Bo książka ta podzielona jest na trzy części. Pierwsza opowiada o ostatnim polowaniu z Gale'em, losowaniu nazwisk oraz krótkim pobycie w Kapitolu podczas którego musi zdobyć sponsorów i udoskonalić swoje umiejętności w walce, druga zaś poświęcona jest większej części Igrzysk, próbach przeżycia, śmierci pewnych osób... trzecia natomiast to w głównej mierze pomoc rannemu Peetcie, połączenie sił i udawanie przed widzami Igrzysk, że są w sobie szaleńczo zakochani. 

Świat przedstawiony przez Collins był bardzo dobrze nakreślony. Każdy z bohaterów był inny, barwny. Gale był sarkastyczny, Katniss zachowywała się niczym drapieżnik – nieufna, a zarazem polująca na słabsze osobniki, Peeta, typowy chłopiec z przedmieść, ciepły, sympatyczny, Haymitch – mentor dwójki z Dwunastki, niegdysiejszy zwycięzca Igrzysk, a także pijaczyna, nie potrafiący poradzić sobie ze śmiercią wielu podopiecznych, których prowadził przez treningi, a nawet Effie, różowo-włosa kobieta z Kapitolu, która utknęła przy pomaganiu dzieciakom z Dwunastego Dystryktu, niekryjąca swej niechęci do tego, a zarazem przesadnie słodka i pozytywna. Choć nieco irytująca. 

Główna bohaterka nieco irytowała mnie swą nieufnością, ale rozumiałam ją. Wiele przeżyła, więc nie ma co się dziwić. Jednak fakt, że udawała miłość do Peety nie powiedziawszy mu o tym uznałam za okrucieństwo. Wiem, że tak nie jest, a jednak. Byłam pewna, że w którymś momencie któreś z nich – albo oboje – się na tym sparzy. 

Jedyne co mnie początkowo denerwowało to to, że książka była napisana w pierwszej osobie w czasie teraźniejszym. Wiem, że w języku angielskim pisze się tak książki, uważam jednak, że w języku polskim ten zabieg nie jest korzystny. Jednakowoż w tym wypadku bardzo szybko zapomniałam o narracji skupiając się na treści. 

Podsumowując, nie jest to romans, a młodzieżowa książka o utopii, strachu, woli przeżycia, śmierci. O zmaganiu się zabijaniem, czy śmiercią bliskich, biedzie, głodzie... Jeśli taki temat nie jest Wam straszny, powinniście po nią sięgnąć. Zresztą, nawet jeśli nie, tak czy siak powinniście to zrobić – książka napisana jest łatwym językiem, ma wielobarwne postaci, wyraźny świat i niezwykle wciąga. Jak najbardziej polecam!

Tytuł: Igrzyska Śmierci
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Seria: Igrzyska Śmierci (#1)
Ilość stron: 350
Ocena: 5,5/6

(trailer do filmu, który już niedługo w kinach!)

5 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę przeczytać! Aż głupio mi przyznać,że jeszcze tego nie zrobiłam.. Zastanawiam się jeszcze tylko nad tym, czy kupić filmową okładkę czy normalną;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham całą trylogię :D A już niedługo film. Trzeba obejrzeć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany! Ależ narobiłaś mi apetytu na tę książkę.
    Niesamowicie mnie zaintrygowała Twoja recenzja :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z moich ulubionych pozycji, do której na pewno wrócę i to nie raz. Filmu również oczekuję tym bardziej, że z okazji urodzin pojadę na nocną premierę. Trylogia, jak mówiłem, niesamowita. Twoja recenzja idealnie ją odwzorowuje. Polecam też mojego bloga - percowato.blogspot.com
    Dodaję blog do obserwowanych ;) Życzę miłych wrażeń z kolejnymi tomami Igrzysk.

    OdpowiedzUsuń
  5. z niecierpliwością czekam na film :)

    OdpowiedzUsuń